Dziękuję bardzo za komentarze. Stały się dla mnie pewną inspiracją i okazją do odgrzebania trochę już zapomnianych informacji /pewnie w 9-tym roku ukryłam je/.
Komentarze pokazują, że zdecydowanie największym uznaniem cieszy się moja ukochana astrologia. Dla mnie jest oczywiście najważniejsza jednak ...
Proszę pamiętać, że astrologia, numerologia czy tarot są tzw. naukami hermetycznymi i wywodzą się z tego samego źródła. Zazębiają się, uzupełniają.
Moja wyobraźnia i percepcja skłania się ku astrologii ale absolutnie nie degradowałabym tarota czy numerologii. Myślę, że docenienie ich związane jest z dogłębnym poznaniem danego tematu, zrozumieniem, praktykowaniem.
Nie znam tarota, jestem w tym zakresie "cieniutka". Niekiedy z niego korzystam ale wyłącznie jako uzupełnienie do astrologii - rozruszanie wyobraźni, spojrzenie na inny rodzaj symboliki.
Numerologiem także nie jestem a na blogu wykorzystuję te techniki sporadycznie /kiedy robię horoskop na tzw. nowy rok/. Nie wgłębiam się tę materię, bo nie znam się na tym w sposób wystarczający.
Czy ważny jest rok, a przecież następowały zmiany kalendarza i nie wiadomo od jakiego momentu zaczynać obliczenia ?
Rok nie jest ważny. Ważne są cyfry.
A może cyfry są nieważne ? Naprawdę ?
Pomyśl Czytelniku, ile razy w ciągu tego roku popatrzysz na te cyfry i ile razy je napiszesz ?
Myślisz, że to nie działa ?
To jest jak mantra, jak echo które się niesie.
Jednak wolę rozważania na ten temat pozostawić tym, którzy się na tym znają :
Pan Suliga to dość kontrowersyjna osobowość a jego perturbacje życiowe są jeszcze bardziej kontrowersyjne. Jednak opowieści, które snuje i sposób w jaki to robi to wspaniałe popisy erudycji i ... oczywiście "ego". To jest jednak charakterystyczne dla ludzi z tzw. starej szkoły ezoterycznej /podobnie jak Weres i Zawadzki/. Może to Ci się mniej lub bardziej podobać, możesz mieć mnóstwo wątpliwości a jednak nagle dostrzegasz jakiś horyzont, do którego ruszasz galopem ... a on się będzie odsuwał i odsuwał.
Drugi film jest niestety kiepsko zmontowany, pokazuje jednak pułapkę, w którą można wpaść jeśli słucha się aniołów, smoków i świnek morskich.
Dopiero od całkiem niedawna pojawiła się moda na jasnowidzenie, jasnosłyszenie czy jasnoczucie, polegające na prezentowaniu czegoś na kształt filmu fabularnego /z dodatkowym komentarzem/.
Tak naprawdę powinno przekazać się jedynie "suchą" wizję, która ma być odczytana przez samego odbiorcę/słuchacza tej wizji. Każdy słuchający może ją odebrać inaczej ... i tak ma być. Sam jasnowidz może nie mieć kompletnie pojęcia o czym mówi.
Nie należy także podawać przepisów na życie ... a może uda nam się oszukać Pana Boga ?
Wszystkie rodzaje predykcji pokazują pewną bazę, krajobraz zdarzeń a słuchacz może /lub nie/ wziąć je pod uwagę i odpowiednio wykorzystać. Przekazujący prognozy czy wglądy powinien w tym zakresie pozostać dość obojętny. Jedyne podpowiedzi to bardzo subtelne sugestie typu /może trzeba pójść do lekarza, warto przeczytać coś, proszę poobserwować zdarzenia w lipcu czy sierpniu, proszę uzbroić się w cierpliwość za miesiąc bo dużo pracy do wykonania, przed planowanym urlopem proszę słuchać wiadomości ze świata itd. itd./.
Zdarza mi się /z zażenowaniem/ czytać komentarze pod filmami pana Jackowskiego, w których jest nagabywany, przymuszany aby powiedział więcej, aby skomentował i wytłumaczył. To jest niedopuszczalne. Pan Jackowski nie wytłumaczy nikomu jego sensu życia i nie zabezpieczy aby komuś nie spadła cegła na głowę w drewnianym kościele.
W astrologii jest podobnie. Często oczekuje się aby astrolog wystawił receptę na życie.
Nie, nie ma tak dobrze. Podejmowanie się takiego zadania /np. pod wpływem uporczywego namawiania/ to gigantyczne obciążenie energetyczne, za które wcześniej lub później trzeba będzie zapłacić. Jeśli astrolog jest blisko szamaństwa to zapłaci za to nagabujący /nie tylko w banknotach/.
Astrolog może jednak wytłumaczyć /niekiedy bardzo precyzyjnie/ pewien mechanizm zdarzeń.
Właśnie próbuję coś takiego robić poprzez mojego bloga.
Jeśli chodzi o szeroką metodologię badań w odniesieniu do astrologii to być może jest to pomocne ale wcale niekoniecznie. Zbyt duża liczba danych powoduje często zapętlenie się a najważniejszy "punkt programu" ginie gdzieś w tym natłoku informacji. Tarot potrafi niejednokrotnie pokazać od razu i jednoznacznie to najwłaściwsze trafienie.
Ponadto proszę pamiętać, że mamy do czynienia z hermetyzmem. Jeśli komuś się wydaje, że popularne książki wyjawiają tajemnice mistrzów hermetyzmu to się zdecydowanie myli.
Prawdopodobnie te tajemnice gdzieś istnieją ale są skrzętnie ukryte. Mistrzowie nie są skłonni aby je wyjawiać /często spadkobiercą tych tajemnic staje się jeden uczeń/.
Niekiedy Los, Absolut umożliwia "ekstra wglądy" jakiejś "przypadkowej" osobie, która jednak nie dostaje na tacy pełnego dania a musi niekiedy poświęci całe życie aby dokopać się choć do części tej wiedzy /tak jak w przypadku pana Suligi/.
Kiedy zaczęłam interesować się astrologią dość szybko poczułam, że coś mi w tym wszystkim nie pasuje, coś zgrzyta. Po około 6 latach odrzuciłam metodologię przekazywaną w książkach.
Blog, który Państwu prezentuję jest oparty na mojej własnej, autorskiej metodologii.
Nieustannie coś w niej zmieniam, poprawiam, weryfikuję.
Na ile prognozy są trafne i czy właściwie prowadzone są tłumaczenia mechaniki zdarzeń to już pozostawiam do oceny Czytelników.
Blog to po prostu poletko doświadczalne nowego /mojego/ patrzenia na astrologię.
Padł przykład na temat pechowej "9 -tki".
Nie rozumiem takiej oceny.
"9" kończy pewien cykl. Ona wie, że już za chwilę wyruszy w dalszą drogę /nową, trudniejszą, pod górę/. Ma pełną walizkę doświadczeń, które uzbierała przez minione osiem lat. Nie jest w stanie tego wszystkiego unieść, musi z czegoś zrezygnować, musi zrobić remanent. Część rzeczy wyrzuci, część schowa gdzieś niczym wiewiórka /na wszelki wypadek/, część odda a część tego co naprawdę potrzebne zabierze ze sobą. Z taką "przewietrzoną" walizką "9" jest gotowa wkroczyć na drogę "10".
Jeśli "9" nie chce pozbyć się niepotrzebnych wspomnień, zdarzeń, osób, emocji, rzeczy to zapewniam, że życie i tak ją do tego zmusi.
Najmocniej widać to u tzw. czystych "9" /z dnia urodzenia/ - one to robią odruchowo, spontanicznie.
Osoba z "9" z sumy dnia i miesiąca / np. z 8 stycznia/ ma to zapisane jako obowiązujący przepis na życie, inaczej ugrzęźnie.
"18" i "27" także tak mają ale może to nie być tak bardzo widoczne.
Bywają także dość skomplikowane przypadki np. osoba urodzona 18.09 może mieć olbrzymie opory aby pozbywać się czegokolwiek a tym samym zamyka się w bańce swoich i cudzych wyobrażeń i upodobań /szafy wypełnione zbieranymi przez lata figurkami słoników, mieszkanie w domu po babci, gdzie wszystko jest niczym zatrzymane w czasie, zwłoki męża w fotelu bo dobry chłop z niego był ... niech siedzi/.
Osoba urodzona np. 9.09 będzie natomiast czyścicielem totalnym /księgowa wrzuci do pieca ważne dokumenty finansowe, a dentysta gotów jest usunąć kilka zdrowych zębów/.
U "9" ktoś lub coś, co zaburza jej wyobrażenie pewnej harmonii, zostanie usunięte /niekoniecznie morduje, częściej sama wycofuje się/.
Rok "9" to czas remanentu i czyszczenia.
Ktoś, kto z sumy dnia urodzenia i miesiąca otrzymuje "3" jest obecnie w 9-tym roku.
Proszę spróbować liczyć to od daty urodzin i popatrzeć jak taka opcja się sprawdzi - ktoś urodzony 2.01 może mieć cały rok remanentów ale ktoś urodzony 1.11 może mieć proces skrócony do dwóch miesięcy.
Czy jest to więc pechowa "9" ? Chyba nie, raczej czujna, do bólu krytyczna i urobiona po pachy.
* "9" bardzo specyficznie współpracuje przy remontach. Majster robi to co trzeba a "9" chodzi, zbiera i wyrzuca jakieś niepotrzebne odpady, papiery, zmywa rozchlapaną farbę, zamiata, układa rzeczy, które będą potrzebne do następnego etapu robót itp. Niby dobry pomocnik majstra ale potrafi go doprowadzić do szału.
A jeśli Drogi Czytelniku chcesz zobaczyć, jak energie planetarne oplatają nas nieustanie i wnikają tu i ówdzie, to popatrz na poprzedni post i na horoskop pana J.W. Suligi /ur. 20.12.1951 r./