środa, 30 stycznia 2019
O tym, jak wóz ciągnie konia
Przestrzeń publiczna wypełniła się rozważaniami na temat chciwości, zawłaszczania, gromadzeniu dóbr, ideowością lub jej brakiem itp. W centrum rozważań pojawia się oczywiście "prezes" i jakoby jego nowa, nieznana twarz.
Najważniejszym słowem w tych rozważaniach jest "jakoby".
Wyobraźmy sobie, że pomysły idee, porywy serca, talent, wewnętrzny żar to jest koń.
Koń jak to koń … pociągnie, popracuje, przewiezie itd.
Praca konia bardzo często przynosi wymierne, materialne korzyści … chociaż nie zawsze i gwarancji na to nie ma /a to koń zbyt słaby albo złamie nogę albo po prostu pójdzie nie tam gdzie trzeba/.
Jeśli jednak "niebo" patrzy łaskawym okiem, to idea, talent czy żar serca zostaną wynagrodzone "wozem zapełnionym po brzegi" czyli dziełem życia, sławą, pieniędzmi, zaszczytami albo przynajmniej zasłużonym miejscem w historii ludzkości.
Bo tak to jest, w naturalnym porządku,, że duch tworzy materię. Bo początkiem znaczących dzieł jest tchnienie ducha.
W obecnym krajobrazie Polski mamy odwrócony porządek rzeczy. To wóz ciągnie konia.
Nie ma żadnej idei ani porywów serca. Najpierw trzeba zgromadzić środki materialne, kapitał /ukraść, zawłaszczyć, wyłudzić lub stosując eufemizm "zorganizować"/. Tym kapitałem należy obdzielić pomocników, doradców, klakierów, ochronę, ośrodki PR-u itp. Dopiero tak stworzona baza czyli wóz, daje możliwości aby wcielać w życie jakieś wymyślone /często tworzone "na kolanie"/ idee, które tak naprawdę związane są z chorobliwą potrzebą zaistnienia.
Dzięki pozyskanym środkom można stworzyć świętych, bohaterów, ofiary, męczeńskie narody, różnej maści specjalistów, gwiazdy sceny itp.
Tak buduje się systemy oligarchiczne, dyktatorskie, religijne, kastowe, niewolnicze a z porywami serca czy twórczym pomysłem nie ma to nic wspólnego.
To mechanizm inżynierii społecznej, na który przeznaczane są gigantyczne środki pieniężne. W większości przypadków te pseudoidee prędzej lub później sięgają bruku a wraz z nimi także ich twórcy. Tym samym mówienie o demokratycznych wyborach także staje się bezprzedmiotowe.
Nie jest to oczywiście polska przypadłość, tak wygląda cały świat, tak wygląda polityka /z niewielkimi wyjątkami/. Z tego powodu obserwujemy upadek wielu dziedzin życia.
Np. przy pomocy kapitału tworzeni są pseudoartyści/celebryci, którzy tak naprawdę nie prezentują nic. Może jedynie nauka /także w pewnym stopniu/ pozostała w uzależnieniu od ducha i pasji - wprawdzie materia często pomaga w realizacji potrzeb ducha ale z pewnością samym pieniądzem pustego łba nie da się zapełnić.
"Prezes" może i ma jakieś idee ale wszystkie one podparte są na materii … gigantycznej ilości materii a bez materii pozostaje pustka i bezsens /ta zależność opisana jest w postach o działaniu "włóczni przeznaczenia" i "grawitacjach prezesa"/. Prawdziwa idea podlega procesom znanym z alchemii i niczym ołów zmienia się w złoto.
Przypominam słowa z postu o "ojkofobii" : "... aby prezes mógł odnieść pełen sukces w państwie, musi najpierw zniszczyć to państwo - można powiedzieć, że państwo nie spełnia podstawowych warunków aby "geniusz" Kaczyńskiego mógł rozświecić się pełnym blaskiem."
Bogu dzięki, że Newton był stabilny emocjonalnie bo przecież w momencie załamania twórczego mógłby sponiewierać układ słoneczny … wiem, nie byłby w stanie … ale to tylko pokazuje różnicę w stabilności Polski i układu słonecznego.
*Tzw. dobrego gospodarza można poznać po miejscu, w którym mieszka - porządek, dbałość o stan techniczny, estetyka, funkcjonalność, porządek prawny dotyczący nieruchomości, brak długów dotyczących nieruchomości, szacunek do sąsiadów.
Zabiegi te mogą być wykonywane osobiście bądź przy pomocy opłaconych godnie pracowników najemnych - to zależy od stanu posiadania i możliwości. Najważniejsza jest uwaga poświęcona temu miejscu.
Zaznaczam, że nie każdemu jest pisane bycie dobrym gospodarzem jednak ten drobny aspekt warto brać pod uwagę idąc na wybory.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz